Zło fascynuje, prowokuje,
nęci i intryguje. Każdy z nas, choć tego nie przyzna, czasami chciałby przejść
się uliczką ciemnej strony mocy i poczuć, jak to jest być po prostu złym. Bez
tłumaczeń i powodów. Tak po prostu. Skoro zaprzeczacie i kręcicie w tej chwili
głową, to dlaczego tak chętnie oglądamy filmy o seryjnych mordercach?
„Milczenie owiec”, „Zodiak”, itp. Zło dobrze się sprzedaje i dobrze wygląda
przed kamerą – tego nie możecie zaprzeczyć!
Zło samo w sobie jest jednak
przejawem chorego umysłu i zaburzeniem, które trudno zrozumieć i jeszcze
trudniej wytłumaczyć. Inspiracją do powstania historii „Czerwonego pająka” była
sprawa seryjnego mordercy z Krakowa – Karola Kota. Akcja filmu Marcina Koszałki
zaczyna się w wesołym miasteczku. Tam przyjeżdża Karol, niby jest taki jak
reszta, ale uważnie obserwuje wszystko, co dzieje się wokół. Gdy zabawa się
kończy, w mroku zostają zwłoki. Było morderstwo, jest i świadek. Ale Karol nie
idzie na policję, nie krzyczy, nie jest przerażony – jest zafascynowany
przypadkowym odkryciem. Chora fascynacja zamieni się w dziwną relację między
mordercą a studentem.
W „Czerwonym pająku” nie chodzi o to, kto zabił, bo to
wiemy od początku. Nie chodzi też reżyserowi o to, by tłumaczyć, dlaczego zabił – bo
tego też się nie dowiecie, chodziło raczej o zarysowanie relacji dwóch
socjopatów i nie wiem, czy to do końca się udało. Niestety film pod względem
dramaturgicznym trochę nudzi. Brakuje napięcia między bohaterami, mimo że
klimat tworzą genialne zdjęcia. Jest więc nastrój, ale gdzieś momentami umykają
emocje. Koszałka to jednak przede wszystkim operator i to widać!
Technicznie
„Czerwony pająk” stoi na najwyższym poziomie. Każdy kadr jest dopracowany (zimne, brudne zdjęcia tworzą niesamowity klimat). W
każdym zadbano o scenografią i najmniejszy szczegół. Aktorzy teoretycznie zrobili
swoje – Woronowicz jest świetny, tak samo jak początkujący Filip Pławiak. Problem tkwi w scenariuszu. Za mało wiemy, za dużo musimy się
domyślać, przez co wkrada się nuda i jest czas, by zerknąć na zegarek –
niestety. Nie po to w końcu idziemy do kina, by domyślać się fabuły, zamierzeń i myśli bohaterów. Owszem, są filmy, które kadrami, gestami i zachowaniem opisują swoją historię, ale "Czerwony pająk" do nich nie należy. Tutaj należało coś powiedzieć - coś więcej.
Mimo wszystko polecam, bo zdjęcia hipnotyzują, szkoda, że tylko one!
Czerwony pająk
Reżyseria: Marcin Koszałka
Występują: Adam Woronowicz, Filip Pławiak, Julia Kijowska
1'35''
KINO ŚWIAT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz