sobota, 28 listopada 2015

Jak ja nie lubię, jak mi ktoś każe czekać na drugą część pierwszej części ostatniej części, czyli Igrzyska śmierci się skończyły! Uff!


Już przy okazji Harry’ego Pottera miałam problem z filmem zamykającym całą serię adaptacji książek J. K. Rowling, który podzielony został na 2 części. Nie przepadam za tego typu formą wyciągania kasy od kinomanów! Jak już kupuję bilet i siadam w fotelu kinowym, to oczekuję filmowej, skończonej historii, a nie urywka lub połowy, który każe mi czekać na ciąg dalszy co najmniej rok – złość mnie wtedy bierze ogromna i to eufemizm! 

Tak samo postąpili twórcy z ostatnią częścią „Igrzysk śmierci”, których pierwowzór – książka – wcale nie jest aż tak obszerny, żeby robić z niego od razu dwa filmy! Ale twórcy się uparli, żeby wyciągnąć z ubezwłasnowolnionego Kosogłosa jak najwięcej pieniędzy i tak powstał najpierw film „Igrzyska śmierci. Kosogłos, cz. 1”, a teraz do kin trafiła część 2. 

Część pierwszą tej ostatniej części(!) widziałam rok temu, więc nie pamiętałam z niej zbyt wiele. Co gorliwsi dziennikarze pewnie przypomnieli sobie ją dzień przed pokazem, ale ja tego nie zrobiłam (bo czy można tego wymagać od widza, by zapoznał się z poprzednimi częściami?!). Myślałam, że rozpoznanie będzie szybkie i bezbolesne - co, jak i dlaczego, a przede wszystkim kto i z kim? I mniej więcej takie było, bo głównych bohaterów poznałam (na szczęście), ale główni bohaterowie wspominają o innych, których  nie mogłam sobie przypomnieć (nie jest to jednak aż tak znaczące dla przebiegu fabuły, ale trochę mnie denerwowało). Gorsze jest to, że bohaterowie jak już zaczynają, to nie przestają mówić. Nie ma akcji, jest gadanie! 

I tak się toczy „Kosogłos, cz. 2”: chodzą i gadają, gadają i chodzą, a akcji jak na lekarstwo. Klimat co prawda wciąż jest, ale wciągającej fabuły brak. Rozwleczona książka nie zniosła aż tak naciągniętej gumki i film zwyczajnie nudzi. Zerkałam co rusz na zegarek, bo cierpliwość widza wystawiona jest na naprawdę ciężką próbę – po godzinie filmu zaczyna się cokolwiek dziać! 

Dobrze, że wrócili (chociaż na chwilę) ulubieni i sprawdzeni: Phillip Seymour Hoffman, Woody Harrelson, Donald Sutherland, Elisabeth Banks – oni tam naprawdę grają. Jennifer Lawrence, chociaż jest dobrą aktorką, to w tej ostatniej części nie dostała zbyt wiele do zagrania. I gdzie jest czarny humor, który był w pierwszej i drugiej część?! Wszystko zagrane zostało na tak poważnej nucie, że aż strach odetchnąć! Mam wrażenie, że największym mankamentem tego filmu był reżyser, który niestety źle wykonał swoją pracę i to widać na każdym kroku – aktorzy się snują, dialogów nie czują, a napięcia nie ma! Szkoda, bo pierwsza i druga część „Igrzysk śmierci” bardzo mi się podobały – miały klimat, oryginalną, ciekawą historię i świetne efekty specjalne. Do całej efektownej otoczki, czyli strojów i wizji świata w Panem, dochodziło też świetne aktorstwo (Harrelson i Banks bawili, a Lawrence dobrze cierpiała za miliony). Plus niezapomniany Hoffman jako kreator wizerunku rewolucji i cały wątek, w którym oglądaliśmy jak Katniss niczym polityk wdzięczy się do zdjęć, plakatów, ludzi i nagrywa propagandowe filmiki. Jest tego trochę i w ostatniej części, ale bardzo mało! 

Jestem kinomaniaczką i recenzentką filmową, nie jest mi trudno rozstrzygnąć, co jest właściwsze – zarobić większą kasę, czy zrobić dobry film, zawsze postawię na to drugie! A jak przy okazji uda się też zarobić, to sukces o niebo lepiej smakuje, ale zawsze podstawą musi być dobry produkt, który sprzedajemy… milionom ludzi na całym świecie, a to zobowiązuje. W tym wypadku niestety, stawiając na ilość, zapomniano o jakości. „Igrzyska śmierci. Kosogłos, cz. 2” to niestety strasznie nudne kino, które tylko momentami podrywa widza z fotela, przypominając dobre dwie pierwsze części, ale przede wszystkim niestety męczy. Jeszcze na obronę bezbronnego Kosołgosa dodam, że nigdy nie przepadałam za tą serią, więc może nie jest to po prostu film dla mnie. Są na świecie osoby (chociaż trudno mi  w to uwierzyć), które nie lubią James’a Bonda, jestem i ja – nie przepadam za Katniss i „Igrzyskami śmierci”.


"Igrzyska śmierci. Kosogłos, cz. 2"
Reżyseria: Francis Lawrence
Występują: Jennifer Lawrence, Liam Hemsworth, Woody Harrelson
2'25''
FORUM FILM



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz