czwartek, 10 grudnia 2015

"Like a łesssternnn!"


Kto dzisiaj robi westerny?, oprócz szalonego Tarantino? Prawie nikt, a John Maclean się odważył i zrobił western z samym Michaelem Fassbenderem w roli głównej! 

„Slow West” to historia 17-latka, który wyrusza w podróż swojego życia, by odnaleźć ukochaną. Po drodze trafia na lekko nieokrzesanego Silasa (Fassbender), który proponuje mu bezpieczeństwo i dostarczenie na miejsce, w zamian za pieniądze. A czasy są niepewne i ludzie interesowni. Indianie strzelają, a inni biali okradają i zabijają – bez patrzenia, kto swój, a kto nie. Młody nie ma wyjścia i przyjmuje usługi starszego. I tak idą razem przez westernowe bezdroża, gadając o życiu i podśpiewując przy ognisku. Sielanka? Tylko momentami. Na każdym kroku bowiem trafiają się bandy łowców głów, którzy szukają nazwisk z plakatu „wanted dead or alive” (znacie to z każdego westernu) i zaskakująco na jednym z nich jest dziewczyna młodego bohatera (miłość jednak jest ślepa i bezwarunkowa, co będzie miało swoje konsekwencje!). 


Byłam bardzo ciekawa tego filmu i mam mieszane uczucia. Krytycy wychwalają ten obraz pod niebiosa, a ja uważam, że jest to zwyczajny, solidnie zrobiony film, który niestety w Polsce nikogo nie zainteresuje. Wchodzi do kin po cichu, bez głośnej reklamy, jakby nawet sam dystrybutor nie wierzył w jego sukces. Oczywiście twórcy filmu zachowali cechy gatunku, jakim jest western - widać tu dbałość o szczegół, a to sprawia, że przyjemnie patrzy się na wędrowanie Fassbendera w westernowym kostiumie i na wierzchowcu (tylko, jaki w tym cel poza samą przyjemnością?). 

Michael Fassbender jest jak zwykle genialny, czy to w roli Makbeta, czy w westernie. Technicznie „Slow West” spełnia wszelkie normy dobrego kina, problem jest z samą historyjką – momentami zaczyna po prostu nużyć! Doświadczony po przejściach i żółtodziób idealista – duet stary jak świat, który bawi, ale widziałam go już tyle razy, że kolejny jest tylko powtórką z rozrywki (nie wzbudził we mnie większych emocji niestety). Dobrze, że są zabawne, momentami zabarwione czarnym humorem, dialogi – w nich oparcie, nadzieja i ratunek każdego kinomana. Reszta to Fassbender i westernowa – typowo – końcówka. 



Historia ciekawa, ale nic specjalnego! „Slow West” to podróż inicjacyjna młodego bohatera, a dla starszego tylko albo aż przedłużenie życia i próba naprawienia może starych błędów?! Jak na takie zagraniczne recenzje, spodziewałam się o wiele więcej!

Slow West
Reżyseria: John Maclean
Występują: Michael Fassbender, Kodi Smit-McPhee
1'24''
M2 Films


PS W tym temacie zdecydowanie wolę Tarantino. A już niedługo...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz