piątek, 6 maja 2016

Nudna powtórka z rozrywki


Na wstępie zaznaczę, że bardzo podobały mi się produkcje „Avengers. Wiek Ultrona” i „Kapitan Ameryka. Zimowy żołnierz”. Dodatkowo dodam, że uwielbiam ekipę „Avengersów” z Tonym Starkiem na czele, dlatego tym bardziej mi żal, że „Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów” jest taką powtórkową i lekko nudnawą kolejną propozycją Marvela. 

Najnowszy film o ekipie Avengers kontynuuje wydarzenia z „Wieku Ultrona”. Na początku filmu od razu zostajemy wrzuceni w sam środek akcji. Superbohaterowie są w trakcie misji w Nigerii, która niestety po raz kolejny kończy się śmiercią niewinnych cywilów. Świat nie może sobie na takie zachowania dłużej pozwolić, a politycy chcą mieć kontrolę na herosami – proponują więc podpisanie ustawy, w ramach której Avengersi byliby kontrolowani – ich zachowanie, jak i udział w operacjach militarnych. W tej sprawie superbohaterowie nie staną po jednej stronie, a stworzą dwa obozy, na czele których staną Iron Man i Kapitan Ameryka. Szumnie nazwany konflikt między wspomnianymi na ekranie nie wygląda wcale groźnie – przypomina raczej małą różnicę zdań. Ze sztucznego konfliktu nie zbuduje się napięcia, które jest potrzebne, by widz został wciągnięty w akcję i nie przestał interesować się wydarzeniami na ekranie. Pomógłby wyrazisty antybohater, ale jego niestety w tym filmie brak – szkoda. 

Realizacyjnie film jak zwykle został zrobiony z rozmachem, a sceny walk nakręcone ruchomą kamerą świetnie oddają charakter i dynamikę walki – na dużym ekranie robi to ogromne wrażenie. Scena początkowa daje nam tego przedsmak, ale po niej musimy trochę poczekać na kolejne starcia, a w międzyczasie dostajemy serię rozmów między bohaterami, które przyznam lekko nudzą. 

Kontynuacje mają to do siebie, że wiemy, czego możemy się spodziewać, ale mimo wszystko oczekujemy, że film będzie przynajmniej tak dobry jak poprzednia część, a może nawet lepszy. Wchodzimy po raz kolejny do znajomego świata – znamy te twarze, nazwiska, miejsca i rekwizyty, oczekujemy czegoś nowego, dodatkowego, jakiejś niespodzianki. Na pewno nie jest nią Czarna Pantera i małoletni Spiderman, chociaż sceny z ich udziałem i Ant-Manem należą do przyjemniejszych. 

„Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów” jest moim zdaniem gorszy od poprzedników, co nie świadczy o tym, że jest złym filmem, raczej przeciętnym. Szwankuje przede wszystkim scenariusz i konstrukcja niektórych bohaterów. Sytuację ratuje jak zwykle Tony Stark, czyli Robert Downey Jr.


Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów
Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
Występują: Robert Downey Jr., Chris Evans i inni.
DISNEY
2'26''