Szczerze mówiąc spodziewałam się zdecydowanie gorszego
filmu, a dostałam co prawda przewidywalną i opartą na schematach, ale jednak
zjadliwą, komedię romantyczną (z naciskiem na komedię). O czym? O tym jak pewna
ładna blondynka na rolkach (Barbara Kurdej-Szatan) spotkała błękitnookiego
przystojnego lekarza na rowerze (Aleksy Komorowski). Jak mogli się spotkać? No
jak? Ano zderzyli się na ulicy w pewien słoneczny dzień, używając środków
społecznego dowozu (patrz rower lub rolki). W wyniku upadku, zderzenia i pewnie
udaru słonecznego zakochali się w sobie od razu (takie jeb i już – miłość od
pierwszego). On ją zaprosił na lemoniadę, ona się zgodziła, a potem nie
widzieli się przez cały film aż do końcowego pocałunku. Chyba nie zdradziłam za
dużo?!
Nie nastawiajcie się proszę tylko na jakąś wymyślną fabułę. Schemat
pogania schemat. Kobietom brak języka w gębie jak widzą dobrze ubranego, przystojnego
mężczyznę (błagam!), jest gej z problemami (znowu!!), do tego dorzucamy synka
bogatego tatusia, który musi znaleźć sobie żonę, by tatuś go nie wydziedziczył
i piękne zewnętrza Warszawy, jak i wnętrza (znowu sprzedajemy stereotyp, że
młodzi Polacy mieszkają w wielkich apartamentowcach w centrum z widokiem na… z
widokiem ładnym po prostu).
Para głównych bohaterów ma OCZYWIŚCIE swoich
sekundantów w osobach Lucjana i Pauli (Paweł Domagała i Olga Bołądź). I szczerze
mówiąc, gdyby nie ta dwójka, ten film by nie istniał!!! Lucek i Paula to jedyne
krwiste postaci w całym filmie. Paula jest zabawna, rzuca cięte riposty i jest prawdziwą
kobietą, chociaż stereotypowo zrażoną do wszystkich mężczyzn – oczywiście singielka.
Lucek z kolei to narwany, lekko zakręcony, żyjący w innym świecie koleś, który
przeleciałby każdą chętną. Nie będzie odkryciem Ameryki jeśli dodam, że tych
dwoje poczuje do siebie miętę, bo to też przewidywalna sprawa. Bołądź i
Domagała grają naprawdę świetnie, jakby zostali wyciągnięci z jakiejś zupełnie
innej bajki. Z kolei para głównych bohaterów jest urocza, ale zupełnie przezroczysta.
Pani z reklamy PLAY’a może i jest zjadliwa, bardzo ładna i przyjemna, ale nie
ma charakteru (mam wrażenie, że nie wykorzystano jej komediowego potencjału, a
można byłoby). Nie mówiąc już o Panu lekarzu, który po prostu tylko wygląda,
nic poza tym (sorry!). Zawsze mnie zaskakuje, co sobie myślał scenarzysta,
pisząc tak prostą historię (główna para nie może się spotkać, bo pomyliły się numery
telefonu, a w trakcie pojawiają się kolejni kandydaci, w tle jest jakiś slub,
piękna suknia, jakaś wariatka jedna przynajmniej, gej nieszczęśliwie zakochany,
itp). Naprawdę można to było zrobić lepiej! Patrz „Pretty woman”, „To właśnie
miłość”, „Holiday” - są miliony przykładów. Dlaczego nie uczymy się od innych?!
Schemat powtarza się od lat. Polska komedia romantyczna i mam ochotę
zwymiotować. Z rozczuleniem przypominam sobie „Rozmowy nocą”, które były dobrym
filmem tego typu. A reszta?
Ale wracając do „Dzień dobry, kocham cię” to jak
wspomniałam nie jest to bardzo zły film, po prostu nie jest też dobry. To
bardzo średnia, ale do obejrzenia komedia romantyczna. Użyłam tu już wcześniej
słowa „zjadliwa”, pasuje ono idealnie właśnie do tego popcornowego, komercyjnego
kina. Pytanie tylko, jak w tym mają się odnaleźć widzowie szukający rozrywki na
trochę wyższym poziomie? Muszą zmienić salę albo wyluzować. Jak nie nastawicie
się na wyszukaną historię, to pewnie pójdzie łatwiej. A skupienie się na Lucku
już w ogóle załatwia sprawę – dzięki jego postaci śmiałam się w tym filmie
głośno! Dobrze dobrana muzyka pod sceny pomaga, a Łukasz Garlicki w roli
bogatego amanta dodaje całości uroku.
I jeszcze takie spostrzeżenia: Marian Dziędziel występuje w tym obrazie kilka minut, ale jak się pojawia, to od razu iskrzy, a wszystko wokół blednie tak, że trudno mi było się pozbierać! Nie wiem, co w tym filmie robi Anna Dereszowska w naprawdę dziwacznej, nieatrakcyjnej roli i Weronika Książkiewicz, która powinna już wyrosnąć z grania tej drugiej, nieszczęśliwie zakochanej w głównym bohaterze?!
I jeszcze takie spostrzeżenia: Marian Dziędziel występuje w tym obrazie kilka minut, ale jak się pojawia, to od razu iskrzy, a wszystko wokół blednie tak, że trudno mi było się pozbierać! Nie wiem, co w tym filmie robi Anna Dereszowska w naprawdę dziwacznej, nieatrakcyjnej roli i Weronika Książkiewicz, która powinna już wyrosnąć z grania tej drugiej, nieszczęśliwie zakochanej w głównym bohaterze?!
Dzień dobry, kocham Cię
Reżyseria: Ryszard Zatorski
Występują: Barbara Kurdej-Szatan, Aleksy Komorowski, Olga Bołądź, Paweł Domagała, Łukasz Garlicki, Maciej Musiał, Weronika Książkiewicz
Dystrybutor: Kino Świat
1'33''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz