Historia jest prosta.
Jesteśmy w Polsce. W Polsce mieszka aktor, który bywa prezenterem, uczy
dzieciaki aktorstwa, a na co dzień pije, pali i nie żałuje sobie. Żona
wyjechała do Australii. Córka na Węgry. Aktor został sam. Dowiaduje się, że ma
raka. Od papierosów, więc płuc. Chemioterapia. Kłamstwo w pracy, by utrzymać
ubezpieczenie.
I zaczyna się walka – o życie i kontakt z córką, z żoną już za
późno, plus odwyk od alkoholu – grupa wsparcia okazuje się najlepszym, co się
Polakowi i to aktorowi na dodatek przytrafia. Widać światełko w tunelu.
Historia trochę banalna, przewidywalna, ale życiowa – wzrusza, powinna
wzruszać.
Niestety, w filmie „Żyć nie umierać” nie wzrusza, nie porusza, nie
wciąga. Dlaczego? Brakuje scenariusza, więc historii. Dostajemy za to pourywane
fragmenty z życia głównego bohatera. Jak aktor jest u dzieciaków, jak przebiera
się za clowna, jak występuje w telewizji – to miało przybliżyć nam jego świat,
miałam jednak wrażenie, że bardziej wprowadzało w całą historię chaos
(oczywiście tylko poprzez sposób zmontowania i pokazania).
"Nie ma" reżysera,
więc aktorzy grają, jak chcą, a Tomasz Kot nieładnie szarżuje ze swoją rolą. Nie
wiem, czy reżyser miał pomysł na postać głównego bohatera, ale na pewno nie
poprowadził dobrze pana Kota, w tej roli widać zagubienie i brak spójności.
Co
najważniejsze – w tym filmie brakuje emocji! Dramaturgia chwili?! A co to takiego. To
niesamowite, ale tylko 2 razy lekko wzruszyłam się na tym filmie! Za mało!! Jak
na taki temat – zdecydowanie za mało.
„Żyć nie umierać” naprawdę miało
potencjał, bo ta historia go miała, gdyby tylko ktoś spróbował spojrzeć na nią
z innej strony, pokazać ją nieszablonowo, inaczej. Odniosłam wrażenie, że twórcy sami nie mogli się zdecydować, co tak naprawdę
chcieli pokazać i wrzucili do jednego filmu dużo wszystkiego (swoich
inspiracji, obserwacji, itp.), a przez to nie wyszło im nic sensownego, jedynie
filmowy miszmasz zbudowany na kalkach starych jak świat. Gdzie oryginalność?
Gdzie świeżość? Własne pomysły? Szkoda, bo lenistwo to jeden z grzechów
głównych.
Tomasz Kot po genialnym występie w „Bogach” zaliczył wpadkę w „Disco
Polo”, a teraz w „Żyć nie umierać”. Szkoda.
Żyć nie umierać
Reżyseria: Maciej Migas
Występują: Tomasz Kot, Janusz Chabior
KINO ŚWIAT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz