Wiele już napisano o tym filmie, ale my dodamy swoje.
Cudowna, zachwycająca, elektryzująca perełka!
Guy Ritchie po kilku filmowych
niewypałach wybucha klimatyczną, urokliwą historią o agentach czasów zimnej
wojny, kiedy Berlin dzielił słynny Mur, a Rosja jak zawsze walczyła o coś z Amerykanami.
Klimat: lata 60’ XX wieku... ach te auta, fryzury, stroje i wystroje
Akcja: wyścig zbrojeń trwa, ład na świecie jest zagrożony... broń atomowa i inne bomby też
Bohaterowie: rosyjski agent KGB (nazwiska nie
powtórzę) i amerykański wysłannik CIA Napoleon Solo.
Atrakcyjność: Obaj przystojni (patrz zdjęcie wyżej),
wysportowani, ładnie ubrani (no może ten from USA jest trochę lepiej, ale na
modzie znają się prawie tak samo dobrze!), świetnie wyszkoleni i zdeterminowani.
Przypadek: Panowie trafiają na siebie i dostają rozkaz, by…
współpracować. Nie szczędząc sobie uroczych złośliwości zabierają się więc do
pracy – szef zlecił, trzeba wykonać!
Szczęście: Brak
Napięcie: Elektryzujący
duet uzupełnia jak przysłowiowa wisienka na torcie piękna, inteligentna specjalistka
od aut.
Trójkąt: Ta od
początku nieprzychylna sobie trójka ma zapobiec wywołaniu chaosu na świecie,
ale momentami mamy wrażenie, że nie panują nad chaosem we własnych szeregach,
co sprawia, że mamy w trakcie oglądania tego filmu jeszcze więcej radości i
przyjemności.
„Kryptonim U.N.C.L.E.”: Urocza, zabawna, inteligentna komedia
szpiegowska (pastisz na dawne kino szpiegowskie), która wygląda jak mały klejnocik – szkli się,
błyszczy, mami oko i wprawi w zazdrość każdego, bo ten film się Ritchiemu naprawdę
udał! Dopieszczony, wypieszczony, dopracowany i wygładzony. Nie ma w nim przemocy,
którą autor „Przekrętu” swego czasu sygnował swoje filmy, jest za to inteligencja,
sposób, granie na niuansach i emocjach. Wszystko jest w tym obrazie niestety
świetne! Finezyjne zdjęcia, dynamiczny, genialny montaż, a przede wszystkim
dobrze napisany scenariusz (dialogi), nie mówiąc już o reżyserii czy aktorstwie
– to wszystko stoi tu na najwyższym możliwym poziomie!
Ten obraz to ostra jazda
bez trzymanki dopasowana do ówczesnych warunków (bo, ile można było
przyspieszyć ówczesnymi brykami?!)
Historia nie jest nowa, widzieliśmy
ją już w kinie nie raz, ale nie o nią tutaj chodzi, a o zabawę. Ritchie znajduje w tej ogranej materii miejsce na nowe
smaczki i co bardzo ważne – ufa inteligencji widzów, a to zawsze procentuje.
Kryptonim U.N.C.L.E.
Reżyseria: Guy Ritchie
Występują: agent KGB i agent USA
Warner Bros. Polska
1'56''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz