poniedziałek, 19 października 2015

Dybuk na polskim weselu


Ostatni film tragicznie zmarłego Marcina Wrony to dzieło przemyślane i kompletne.
Wizualnie dopracowane, reżysersko przypilnowane, aktorsko zagrane na najlepszych nutach.

Nieprzyjemny, złowrogi klimat czujemy już od pierwszych minut. Szare niebo. Kłujące dźwięki muzyki. Słońca nie będzie, mimo że według planu teścia na weselu ma świecić. Nie tym razem.

Pan młody - Peter - przyjechał z Londynu. Panna młoda to tutejsza - Żaneta. Ślub za chwilę, a w planach życie w odziedziczonym po dziadku starym domu.

Dom, to miejsce i przypadkiem odkryte zwłoki w ziemi zmienią ten dzień na zawsze. Do Pana młodego przylgnie dybuk. Na początku nieśmiało, jakby się wypiło za dużo alkoholu. Potem drapieżniej. Jest teoria, że to zatrucie pokarmowe albo epilepsja. Pan młody zwija się w konwulsjach i mówi w jidysz. Ksiądz nie chce pomóc, chociaż wydaje nam się, że powinien. Pomaga stary mędrzec i pijany lekarz, który nie pije.


Dramatyczny teatr momentami zamienia się w teatr absurdu i humoru. Świetni: Andrzej Grabowski w roli teścia i Adama Woronowicz w roli lekarza, są źródłem humoru w tym pokręconym teatrze weselnym. Pan młody - Itay Tiran - magnetyzuje, a reszta jest brudnym, szalonym, zdziwionym tłem gości weselnych. Wódka leje się jak u Smarzowskiego, jedzenie na stołach, tylko para młoda gdzieś znika, a rodzice panny młodej mocno zdenerwowani, bo co to za zięć taki... niesprawdzony?!

Konwencję przyjął Wrona stricte romantyczną. Czuje się w "Demonie" niejednego ducha, a zwłaszcza ducha weselnego Wyspiańskiego, ale i Smarzowskiego "Wesela".

Dusze zamordowanych wyciągają ręce po żywych, by zrozumieć... by poszukać sprawiedliwości. Jeszcze na początku wesela stary mędrzec prawi do mikrofonu, a młodzi nie chcą go słuchać, że trzeba pamiętać... trzeba pamiętać! Wina i kara jest dziedziczna, przechodzi z pokolenia na pokolenie, a niespokojne dusze pozostają niespokojne.

Bardzo możliwe, że nie polubicie tego filmu, bo temat nie jest przyjemny, ale kto lubi "Dom zły" Wojtka Smarzowskiego? Może tylko ja. Z "Demonem" może być podobnie. Opinie zbiera różne. Od zachwytów po głosy rozczarowania. Mnie zaintrygował i trzymał w napięciu do samego końca. Końca, który jest enigmatyczny, niedopowiedziany, swobodny... tak jakby mówił, myśl co chcesz, wierz w co chcesz... to był tylko sen, mara, film. To był tylko film.


Demon
Reżyseria: Marcin Wrona
Występują: Itay Tiran, Andrzej Grabowski, Adam Woronowicz
KINO ŚWIAT
1'33''

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz