niedziela, 25 października 2015

Boston, gang "Winter Hill" i Johnny Depp


Zło fascynuje, przyciąga, intryguje… scenarzystów, reżyserów, widzów. Niedawno mieliśmy w kinach opowieść o braciach Kray z Londynu, a teraz wyruszamy do Bostonu, by poznać historię James’a „Whitey” Bulgera. Działał w latach 70’ i 80’, kierując gangiem „Winter Hill”. W 1994 roku uciekł z Bostonu i ukrywał się przez 17 lat. Został złapany w 2011, ale dopiero w 2013 sąd oficjalnie skazał go na podwójne dożywocie za 11 morderstw (a to pewnie tylko wierzchołek góry lodowej). 

„Pakt z diabłem” to historia najlepszych lat z przestępczej działalności Bulgera, w trakcie których budował swoje imperium i współpracował z agentem FBI (kumplem z dzielnicy i dzieciństwa). W tym samym momencie jego brat zajmuje się polityką i startuje w wyborach. Przy jednym stole spotykają się bezwzględny morderca i skuteczny polityk. Obaj są dobrze znani w Bostonie. 

Pomysł, żeby opowiedzieć historię życia Bulgera nie jest nowy, zrobił to już Scorsese w „Infiltracji”, i to zdecydowanie lepiej. Mimo wszystko „Pakt z diabłem” jest solidnym kinem akcji, któremu nie można zarzucić braków technicznych. Film konsekwentnie trzyma w napięciu, a kilka ostrych scen może przyprawić Was o mocniejsze bicie serca. Nie mam zastrzeżeń do samej historii. 
Trochę szkoda, że przecharakteryzowano Deppa. Zupełnie nie rozumiem tych szkieł kontaktowych i dziwnej fryzury, która sprawiła, że wyglądał trochę jak zjawa zza światów, a nie normalny człowiek. Zdecydowanie wystarczyłaby jego gra aktorska.

Trochę zabrakło mi w tej filmowej biografii ludzkiej twarzy Bulgera, a jestem pewna, że przy żonie, synku zdejmował tytułową czarną maskę. Reżyser niby wprowadza i pokazuje nam żonę i syna, ale na krótko i na chłodno. A gdzie seks, czułości??, w końcu Whitey był też człowiekiem.

„Pakt z diabłem” to bardzo zimna relacja z życia Bulgera, ale sprawnie zrealizowana. Film Scotta przyjemnie się ogląda, co nie zmienia faktu, że jego dzieło to przeciętny obraz o gangsterach. Nic wielkiego! Good job – jak mawia klasyk, ale to wszystko. Jest krwawo, mocno, Depp gra naprawdę dobrze, a drugi plan mu dorównuje. Po wyjściu z kina nie miałam poczucia straconego czasu, ale czułam, że mogło być lepiej. 

Najbardziej przeszkadzała mi charakteryzacja Deppa! Nie wierzę, że amerykańscy widzowie nie uwierzyliby w tę opowieść, gdyby Depp był po prostu sobą, grającym tylko Bulgera?!


Pakt z diabłem
Reżyseria: Scott Cooper
Występują: Johnny Depp i inni.
WARNER BROS.
02'02''


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz