Na wstępie zaznaczę, że
bardzo podobały mi się produkcje „Avengers. Wiek Ultrona” i „Kapitan Ameryka.
Zimowy żołnierz”. Dodatkowo dodam, że uwielbiam ekipę „Avengersów” z Tonym
Starkiem na czele, dlatego tym bardziej mi żal, że „Kapitan Ameryka. Wojna
bohaterów” jest taką powtórkową i lekko nudnawą kolejną propozycją Marvela.
Najnowszy film o ekipie Avengers kontynuuje wydarzenia z „Wieku Ultrona”. Na
początku filmu od razu zostajemy wrzuceni w sam środek akcji. Superbohaterowie
są w trakcie misji w Nigerii, która niestety po raz kolejny kończy się śmiercią
niewinnych cywilów. Świat nie może sobie na takie zachowania dłużej pozwolić, a
politycy chcą mieć kontrolę na herosami – proponują więc podpisanie ustawy, w
ramach której Avengersi byliby kontrolowani – ich zachowanie, jak i udział w
operacjach militarnych. W tej sprawie superbohaterowie nie staną po jednej
stronie, a stworzą dwa obozy, na czele których staną Iron Man i Kapitan
Ameryka. Szumnie nazwany konflikt między wspomnianymi na ekranie nie wygląda
wcale groźnie – przypomina raczej małą różnicę zdań. Ze sztucznego konfliktu
nie zbuduje się napięcia, które jest potrzebne, by widz został wciągnięty w
akcję i nie przestał interesować się wydarzeniami na ekranie. Pomógłby
wyrazisty antybohater, ale jego niestety w tym filmie brak – szkoda.
Realizacyjnie
film jak zwykle został zrobiony z rozmachem, a sceny walk nakręcone ruchomą
kamerą świetnie oddają charakter i dynamikę walki – na dużym ekranie robi to
ogromne wrażenie. Scena początkowa daje nam tego przedsmak, ale po niej musimy
trochę poczekać na kolejne starcia, a w międzyczasie dostajemy serię rozmów
między bohaterami, które przyznam lekko nudzą.
Kontynuacje mają to do siebie,
że wiemy, czego możemy się spodziewać, ale mimo wszystko oczekujemy, że film
będzie przynajmniej tak dobry jak poprzednia część, a może nawet lepszy. Wchodzimy
po raz kolejny do znajomego świata – znamy te twarze, nazwiska, miejsca i
rekwizyty, oczekujemy czegoś nowego, dodatkowego, jakiejś niespodzianki. Na
pewno nie jest nią Czarna Pantera i małoletni Spiderman, chociaż sceny z ich
udziałem i Ant-Manem należą do przyjemniejszych.
„Kapitan Ameryka. Wojna
bohaterów” jest moim zdaniem gorszy od poprzedników, co nie świadczy o tym, że
jest złym filmem, raczej przeciętnym. Szwankuje przede wszystkim scenariusz i
konstrukcja niektórych bohaterów. Sytuację ratuje jak zwykle Tony Stark, czyli
Robert Downey Jr.
Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów
Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
Występują: Robert Downey Jr., Chris Evans i inni.
DISNEY
2'26''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz